Przypomnijmy: w lipcu 2018 r. pod Pasłękiem doszło do tragicznego w skutkach zdarzenia. Pilot 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku, wówczas por. Krzysztof Sobański odbywał lot ćwiczebny, podczas którego doszło do awarii maszyny. Wyprowadził samolot poza obszar zabudowania, aby uniknąć cywilnych ofiar. Zgodnie z procedurą katapultował się, jednak jego spadochron nie otworzył się i pilot spadł na ziemię, ginąc na miejscu.

Wysłużone MiG-29.

W czerwcu tego roku Polska Grupa Zbrojeniowa podała do publicznej wiadomości, że do śmierci pilota przyczynił się źle zaprojektowany element w fotelu, który uniemożliwił otwarcie spadochronu podczas katapultowania.

W połowie lutego br. doszło do awaryjnego lądowania kolejnego myśliwca MiG-29 z 22 BLT w Malborku. Podczas lotu doszło do rozszczelnienia kabiny, jednak pilotowi udało się wylądować na macierzystym lotnisku.

Z kolei 4 marca br. w okolicy Stoczka Węgrowskiego rozbił się MiG-29 należący do 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Janowie koło Mińska Mazowieckiego. Pilot zgłosił wówczas awarię techniczną i zdołał się bezpiecznie katapultować.

Od tamtej pory myśliwce MiG-29 nie latają.

Ministerstwo Obrony Narodowej chce powrotu MiG-29 do służby.

Z informacji, jaką podaje Dziennik Gazeta Prawna wynika, że MON deklaruje chęć powrotu myśliwców MiG-29 do służby. Jednak nie jest jeszcze znana konkretna data, ponieważ wymagana jest analiza wszystkich badań bezpieczeństwa.

W rozmowie z DGP polityk związany z partią rządzącą, zajmujący się obronnością powiedział, że „do wyborów te samoloty nie wrócą na 90 %”. Poddał również w wątpliwość, by doszło do tego do końca tego roku. „Raczej zakładam, że w ogóle nie zostaną reaktywowane” - dopowiada polityk.

Jedno z tego wynika – nasza podniebna flota ma olbrzymie braki. Do jej dyspozycji są w dalszym ciągu rosyjskie Su-22 oraz amerykańskie F-16. Jeśli chodzi o te drugie oficjalnie mówi się o gotowości 10 z nich, nieoficjalnie tylko dwóch.

Źródło: gazeta.pl