Przypadkiem zabrali się za browarnictwo
Był rok 1990, kiedy w Gościszewie założono istniejący do dziś browar, staraniem braci Czarneckich. Tempo rozwoju firmy było szybkie, już w styczniu następnego roku uwarzono pierwszą warkę piwa. Co ciekawe, browar powstał ...przypadkiem.
- Żona brata przeczytała w jednej z ogólnopolskich gazet artykuł, którego autorami byli współpracownicy Instytutu Biotechnologii Polskiej Akademii Nauk. Zadawali w tekście pytanie, dlaczego w Polsce nie buduje się małych browarów, skoro takie, na lokalną skalę, są bardzo popularne w USA? Zainteresowało nas to, więc szybko znaleźliśmy kontakt do autorów, pojechaliśmy do nich, porozmawialiśmy o tym, co potrzeba do założenia takiego lokalnego browaru. Podstawowy warunek to 200 metrów kwadratowych pod dachem, z odpowiednim wnętrzem, glazurą i tak dalej. Obaj z bratem byliśmy budowlańcami, więc taki obiekt nie stanowił problemu. Tak zaczęła się nasza przygoda z browarnictwem - wspomina z uśmiechem Stanisław Czarnecki.
Pamiętajmy, że był to rok 1990, z wieloma średniej wielkości browarami na rynku, bez wielkich międzynarodowych kompanii, z powstającym dopiero wolnym rynkiem. Już na samym początku bracia Czarneccy napotkali mnóstwo barier. W mentalności urzędów nie mieściło się jeszcze, by prywatny właściciel mógł warzyć piwo. Niełatwo było o maszyny i urządzenia, choć produkowane w kraju. Lecz kiedy interes ruszył, okazał się sukcesem.
- Panowała wtedy niesamowita hossa, produkcja była sprzedawana wręcz na pniu - dodaje S. Czarnecki. - Kolejki odbiorców ustawiały się przed browarem. Wszystko się zmieniło dopiero po wejściu na rynek wielkich firm, z nową technologią produkcji, z beczkami innej wielkości. Musieliśmy się szybko przestawiać na nowe warunki konkurencji. Jednak przetrwaliśmy. Jako pierwsi w Polsce wypuściliśmy na rynek nowe piwo niefiltrowane, z osadem drożdżowym. Teraz niemal każdy browar ma takie w ofercie, wtedy była to absolutna nowość. Również jako pierwsi zdecydowaliśmy się na piwo pszeniczne, dość trudne w produkcji. Zdobywaliśmy nagrody na konkursach i wystawach, znakomite recenzje, ale ile nas to kosztowało pracy i wysiłku...
Firma rodzinna i lokalna
Od początku do dziś browar działa w Gościszewie. Można powiedzieć, że kontynuuje wielowiekowe tradycje browarnictwa na Żuławach i Powiślu. Wszak w Sztumie warzono przed laty piwo dla wielkiego mistrza Zakonu Krzyżackiego, w Malborku i Nowym Stawie całkiem niedawno jeszcze pracowały słodownie. Dziś gościszewski browar sprowadza słód z Niemiec.
- Na naszym z bratem przykładzie można powiedzieć, że nawet budowlańcy uwarzą dobre piwo - żartuje S. Czarnecki. - A tak na poważnie, to od lat procentuje nasze podejście z szacunkiem do klienta. Dbamy o dobrą wodę, o wysoką jakość wszystkich surowców, o zachowanie technologii, o kwalifikacje pracowników. Nie stronimy od nowości, przykładem piwo "Darz Bór" z dodatkiem słodu wędzonego. Tym sposobem zachowujemy swoje miejsce na rynku mimo ostrej konkurencji ze strony piwowarskich gigantów. Wielokrotnie przełamywaliśmy stereotypy i przyzwyczajenia. Dołożyliśmy swój udział do zmiany mentalności konsumentów w naszym kraju, którzy szukają ciekawych gatunków piwa. Powstają kolejne browary restauracyjne, ogromnie rozwija się piwowarstwo domowe. Pozostajemy rzemieślniczą firmą rodzinną - kiedy zmarł mój brat, jego udziały przejął bratanek i tak wspólnie radzimy sobie na rynku.
Doradztwo i unowocześnianie
Swój udział w rynkowym sukcesie gościszewskiego browaru ma również Regionalne Towarzystwo Inwestycyjne. Współpraca obu stron trwa już kilka lat. Wcześniej polegała na doradztwie, udzielaniu gospodarczych informacji. Kiedy pojawiła się możliwość skorzystania z niskooprocentowanych pożyczek, piwowarzy nie zastanawiali się długo.
- Dzięki współpracy z RTI bardzo unowocześniliśmy nasz zakład - informuje Stanisław Czarnecki. - Wymieniliśmy sita w kadzi filtracyjnej, poprawiliśmy pracę ujęcia wody i hydroforni. Uzupełniliśmy wyposażenie sieci sprzedaży w rozmaite urządzenia, dzięki którym konsument otrzymuje piwo zawsze świeże i wysokiej jakości. Możemy dystrybuować piwo przenośnie, nawiązaliśmy współpracę z pubem "Spiżarnia" w Malborku, gdzie uczestniczymy w projekcie "Sklepy Cynamonowe". Dla nas oferta RTI oraz Inicjatywy JEREMIE była bardzo korzystna. Owszem, pożyczone pieniądze trzeba zwrócić, ale na dogodnych warunkach. Zawsze kierowaliśmy się zasadą gospodarności, bez szaleństw i przesadnie ryzykownych pomysłów. Przy takim podejściu Regionalne Towarzystwo Inwestycyjne jest idealnym partnerem.
Wielokrotnie przewijała się już w treści artykułu nazwa Inicjatywa JEREMIE - czas wyjaśnić nieco bardziej szczegółowo, czym jest i dlaczego warto z niej skorzystać. Samo JEREMIE to nie imię bądź nazwa własna, lecz akronim, powstały od pierwszych liter angielskiej nazwy Joint European Resources for Micro-to-Medium Enterprises, czyli "wspólne zasoby dla małych i średnich przedsiębiorstw". To mechanizm finansowy, który zamiast wcześniej dominującego wsparcia w formie dotacji stosuje mechanizm odnawialny - kredyty, pożyczki oraz poręczenia kapitałowe.
Jak to działa? JEREMIE powołano, by pomóc mikro, małym i średnim przedsiębiorstwom w kreowaniu swojej gospodarczej aktywności, zwłaszcza kiedy znajdują się w początkowej fazie działalności, jako tzw. start-upy. Tradycyjne instytucje finansowe nie są w stanie podjąć z takimi firmami współpracy lub wymagają spełnienia dodatkowych warunków, czasem wręcz zaporowych. Niewielkie przedsiębiorstwo, często jednoosobowe, dopiero startujące na rynku, nie posiada historii kredytowej i nie ma zabezpieczeń dla pozyskania tradycyjnego kredytu. Dla takiego przedsiębiorstwa idealnym wyjściem jest skorzystanie z inicjatywy JEREMIE.
Z jej środków może skorzystać przedsiębiorca zatrudniający od 1 do 49 pracowników; nieposiadający historii kredytowej; nieposiadający wystarczających środków finansowych na realizację zakładanego projektu; nieposiadający zabezpieczeń o wystarczającej wartości; mający obrót roczny w wysokości do 10 mln euro oraz posiadający sumę bilansową do 10 mln euro. Dochodzi do tego jeszcze jeden warunek - przedsiębiorca powinien posiadać siedzibę lub prowadzić działalność gospodarczą w województwie pomorskim.
W czym rzecz? W naszym kraju Inicjatywa JEREMIE realizowana jest na poziomie regionalnym w ramach Regionalnych Programów Operacyjnych, tak dzieje się też w województwie pomorskim. Utworzono Fundusz Powierniczy JEREMIE Województwa Pomorskiego, którego menadżerem został Bank Gospodarstwa Krajowego. Menadżer przekazuje środki do pośredników finansowych - jednym z nich jest Regionalne Towarzystwo Inwestycyjne w Dzierzgoniu - pośrednicy zaś kierują instrumenty finansowe do mikro, małych i średnich przedsiębiorstw. Pożyczki, kredyty i poręczenia są niskooprocentowane, lecz nie podlegają umorzeniom - środki wracają do pośredników finansowych i mogą ponownie służyć jako wsparcie dla kolejnych przedsiębiorców.
Bank Gospodarstwa Krajowego podpisał 3 marca bieżącego roku umowę z Regionalnym Towarzystwem Inwestycyjnym na kwotę 5 milionów złotych (to trzecie porozumienie obu stron w dziedzinie pożyczek) i już trwa przyjmowanie wniosków o pożyczkę w ramach Inicjatywy JEREMIE. Pożyczka może być przyznana w kwocie od 5 do 40 tysięcy złotych, na okres do 36 miesięcy, bez opłat i prowizji, przy oprocentowaniu zaledwie 1 procent w skali roku. Wymagany jest wkład własny minimum 5 procent wartości nakładów inwestycyjnych, aczkolwiek w przypadku firm działających do 2 lat tego wymogu nie ma. O szczegółowych warunkach, na co przeznaczyć można uzyskane pieniądze i kto może ubiegać się o pożyczkę, dowiedzieć się można w siedzibie Regionalnego Towarzystwa Inwestycyjnego.