W początkach stycznia 1940 r. na terenie obozu Stutthof zebrał się policyjny sąd doraźny (Standgericht), który w obecności komendanta Maxa Paulego skazał na śmierć 89 Polaków. Rozstrzelano ich w dwóch grupach: w styczniu i marcu 1940 r.
Witold Nełkowski był kolejarzem z zawodu, polskim działaczem na terenie Wolnego Miasta Gdańska, brał m.in. czynny udział przy tworzeniu Gminy Polskiej, a w 1927 r. wszedł do Rady Głównej Związku Towarzystw Polskich. 30 sierpnia 1939 r. został aresztowany wraz z żoną i teściem Augustynem Wesołowskim. Początkowo osadzono ich w Bibliotece Miejskiej, a później trafili do więzienia w Viktoriaschule. To tam Łucja miała po raz ostatni widzieć męża. Ona została zwolniona, on wraz z teściem trafił do obozu Stutthof. W listopadzie został przeniesiony do podobozu Pröbbernau (obecnie Przebrno k. Krynicy Morskiej). To właśnie stamtąd pochodzi najwięcej listów, jakie Witold słał do swojej żony Łucji. Są pełne troski, czułości i tęsknoty za dziećmi i ukochaną. Nie brak w nich również informacji o obozowej codzienności.
Ostatni list Witolda Nełkowskiego datowany jest na 26 grudnia 1939 r. 11 stycznia 1940 wraz z innymi polskimi działaczami z Wolnego Miasta Gdańska został rozstrzelany w lasach niedaleko obozu Stutthof.
„Moja najdroższa żono!
Z całego serca dziękuję ci za twoje świąteczne pozdrowienia. Bardzo mi przykro, że znów jesteśmy tylko z nadzieją, ale nie ma nic innego.
Święta Bożego Narodzenia spędziłem w kręgu moich dowódców, między innymi również z Alfredem. Śpiewaliśmy do dwunastej w nocy. Wiele łez zostało przełkniętych w ciszy, ale ogólnie było to bardzo uroczyste. Po świętach powinienem udać się stąd w inne miejsce, gdzie jeszcze nie wiem. Dlatego moja ukochana nie pisz do mnie wcześniej, dopóki nie otrzymasz ode mnie listu z nowego miejsca. […]
Jest dużo koleżeństwa i nie ma też różnic między nami. Jestem zdrowy i mam nadzieję, że jesteś również moje kochanie zdrowa. W tych czasach to jest najważniejsze. Co robią dzieciątka? Czy są też grzeczne i dobrze się zachowują? Były to smutne święta Bożego Narodzenia, ale nie pozwól dzieciom poczuć, że jest to w ogóle możliwe. Zima przeszła już wystarczająco szybko. Tęsknię za tobą i po ostatnim liście myślę o tobie dzień i noc. Jak często jestem z Tobą w moich myślach, jest to całkiem zgodne z pragnieniem mojego serca. […]
Dla mnie to już od dawna są święta. Nie musimy pracować w święta, a ja dobrze spałem znowu od 3 miesięcy. Pierwszą noc spałem bardzo dobrze, ponieważ mieliśmy fajny marsz do 18 kilometrów w śniegu z bagażem. Rano o drugiej wstaliśmy i o piątej wyruszyliśmy w drogę. […] Za kilka dni ten rok się kończy. Był bogaty w doświadczenia i łzy, ale jeśli spojrzymy bardzo szczerze, to zobaczymy, że doświadczyliśmy również szczęśliwych dni, które są zbyt cenne…bo było ich tak mało. Ale dziękuję również Stwórcy za to, że utrzymał was przy życiu i dał wam zdrowie. […] Niech rok 1939 był ostatnim rokiem, w którym byłaś smutna i wszystkie następne lata przyniosły ci tylko szczęście i słońce. I na koniec mam osobiste życzenie: kochajmy się i bądźmy przekonani, że żadna moc na ziemi nie jest w stanie zatrzymać mojej gorącej miłości do Ciebie […]” - tymi słowami Witold Nełkowski żegnał się w końcu grudnia 1939 r. ze swoją żoną Łucją.
Źródło: Muzeum Stutthof w Sztutowie